Jak zarabiać na blogu? W sumie to nie wiem, nie zarabiam na nim (smuteczek), ale mam trochę doświadczeń i obserwacji, którymi się chętnie z Tobą podzielę.
Na wstępie powinienem Ci coś wyjaśnić. Panoptikum nie ma charakteru zarobkowego, to ma być przyjemna odskocznia dla skromnej grupki osób, które chcą się czymś ciekawym podzielić w internecie. Z tego wynika między innymi różnorodna tematyka tej strony. Tak się składa, że serwer i domena są na mojej głowie (Poszum również ma w tym udział), więc towarzyszy mi świadomość, że to nie jest darmowa impreza. Oczywiście można skorzystać z możliwości założenia bloga na jakimś darmowym serwisie, ale nie ufam temu rozwiązaniu.
Prowadziłem już różne strony internetowe (blog, fora, trochę innych tworów) i na pewnym etapie podejmowałem próby może nie tyle zarobienia na nich, ale choć osiągnięcia zwrotu ponoszonych kosztów. Sukcesu nie było. W każdym razie zarobek nie był priorytetem a tamte projekty zostały zarzucone z innych powodów. Na Panoptikum to również nie jest priorytetem, ale gdyby jakieś pieniądze wpadły to nikt się nie obrazi. To tyle słowem wstępu.
Doradcy do spraw zarabiania.
Bez problemu znajdziesz tysiące artykułów o zarabianiu w internecie, niekiedy można w nich znaleźć konkretne kwoty i porady, jakimi sposobami zostały osiągnięte. Opisy sposobów pozyskiwania pieniędzy albo innej „wartości dodanej” potrafią być przyczyną włączenia się trybu chciwego zacierania rączek. Zapytasz się „dlaczego nie ja?”. Dobre pytanie, to przecież możesz być Ty. Możesz, ale nie musisz.
Wiele artykułów o zarabianiu na blogu przypomina piramidę finansową. Taka sytuacja, gdy ktoś z dołu piramidy roztacza przed Tobą wizję wspaniałych zysków powołując się na sukcesy tych na górze bo chce w końcu zarobić jakieś grosze i przynajmniej odzyskać swój wkład. Część takich tekstów to tylko przepisanie historyjek i porad osób, które osiągnęły sukces. Takie małe, ale powszechne oszustwo.
Mogę napisać Ci barwny tekst o pozyskiwaniu czytelników, przywiązaniu ich, promocji, listach mailingowych, profilach społecznościowych itp. O reklamach AdSense, tekstach sponsorowanych, lokowaniu produktu, programach afiliacyjnych, pozyskiwaniu darmowych produktów do „testów” albo tworzeniu własnych ofert. Mogę stworzyć taki poradnik i nawet będzie kompetentny, gdyż mam o tym pojęcie. Bądźmy jednak szczerzy, jakoś ta wiedza mi niewiele daje. Po co mam Cię oszukiwać i udawać, że warto iść w moje ślady?
Blogowanie dla pieniędzy.
Blogi często stają się ofiarami kilku szkodliwych zjawisk. Jednym z nich jest zakładanie strony tylko i wyłącznie z myślą o zarabianiu na niej. W takich przypadkach przeważnie nawet tematyka jest podyktowana potencjałem zarobkowym. Efekty są często żenujące. Autorzy piszą bez pasji na tematy o których nie mają pojęcia.
Z pewnością trafiasz na różne blogi poświęcone np. ubraniom i kosmetykom (tę tematykę często dotyka patologia), które są po prostu słabe. Schemat jest przeważnie taki sam. Ładna dziewczynka bez fantazji, pozbawiona potencjału pisarskiego (nie abym ja miał, ale jestem facetem w średnim wieku), prezentująca ubogie słownictwo i niewielkie kompetencje językowe. Do tego niekiedy dochodzą słabe fotografie oraz kiepski wygląd aspirującego bloga. Bez polotu, bez wartościowej treści, bez czegokolwiek do przekazania. Autorka pisze tylko dlatego, że marzy jej się zarobek albo darmowe produkty do testów.
Później pojawia się zawód i frustracja o ile marzenia wykraczały poza parę darmowych pończoch i dwie szminki na kwartał. Straszne zdziwienie, że ludzie nie chcą czytać kiepskiego tekstu o sukience z sieciówki i chińskim, cudownym urządzeniu do głaskania lewej pięty. Co prawda mnie nikt darmowych pończoch nie przysłał, ale nie tracę nadziei a kolega wciąż liczy na burkini od jakiegoś sponsora…
Pasja i kompetencje.
Pisz, bloguj, nagrywaj, fotografuj, twórz… jeśli masz coś do przekazania i kieruje Tobą wewnętrzny imperatyw. Nie dla pieniędzy. Fajnie jest zarabiać, dostać coś za darmo i ogólnie poprawiać swój byt materialny, ale nie nadrobisz tym braku wiedzy oraz pasji. W internecie jest już wystarczająco dużo kiepskich, bezpłciowych, infantylnych potworków. Ich twórcy i czytelnicy marnują czas. Pojawiające się tam artykuły są często spektaklem ignorancji i namacalnym dowodem ułomności polskiego systemu edukacji szkolnej na poziomie podstawowym.
Być może równie krytyczną opinię wystawisz Panoptikum, ale my to robimy dla frajdy a nie omamieni wizją nierealnych zysków. Nie napiszę recenzji odmładzającej maseczki na twarz, gdyż się na tym nie znam, nie interesuje mnie to i choćby przysłano mi karton tych maseczek wraz z gotówką w kopercie to powiem „nie” i odeślę (maseczki i pustą kopertę). Nie będę pisał na siłę, nie nastawiam się na zarobek, choć oczywiście hołduję rzymskiej zasadzie pecunia non olet. Wiem, że takie podejście ma również reszta tu piszących i zapewniam Cię, że cokolwiek sądzisz o efektach naszej pracy to jest to wynik pasji i szczerych chęci.
Praca.
Wiele osób piszących blogi, te dobre merytorycznie i naprawdę przynoszące zyski, przypomina o tym, że jest to ciężka praca. Tak i nie. Ciężkie to jest noszenie cegieł na budowie albo wydobywanie węgla kamiennego, ale z pewnością prowadzenie bloga jest pracą i to niezależnie od tego, czy się coś na tym zarabia. Przygotowanie artykułu, zilustrowanie go, odpowiedzi na komentarze, promocja w internecie. To czas, energia, konieczność wytężonego myślenia (w przypadku wartościowych blogów, gdyż kiepskie nie są efektem myślenia) a więc praca. Zanim podniecą Cię te mityczne zarobki przemyśl to, że nie są one prezentem od losu a wynagrodzeniem wysiłku. Często przychodzą po latach a jeszcze częściej nigdy się nie pojawiają.
Nie chcę Cię zniechęcać, ale miej to na uwadze. U nas również z różnych powodów pojawiają się martwe okresy, gdy w nic nie jest publikowane. Nie ma przymusu. Powracają chęci i inspiracja to blog ożywa.
Dlaczego?
Dlaczego napisałem ten artykuł? Głównie ze względu na irytację, gdy szperając w sieci co chwilę trafiam na blogowe potworki niespełnionych nastolatek i analfabetów z przerostem ambicji. Do tego drażni mnie ilość kiepskich tekstów sponsorowanych i te wszędobylskie poradniki sugerujące, że każdy może szybko i łatwo zarabiać w internecie. Niech tylko założy własny blog o ujędrnianiu piersi dżemem truskawkowym. Nie, nie każdy. Może Ty zarobisz i tego Ci życzę, ale większość będzie zawiedziona, jeśli zacznie to robić wyłącznie z myślą o zarobku.
Jest jeszcze jeden powód dla którego napisałem ten tekst. Chcę się trochę wytłumaczyć z faktu, że Panoptikum uwzględnia opcję zarabiania, co teoretycznie może spowodować obniżenie kosztów prowadzenia tej strony. Po pierwsze są to programy afiliacyjne (o tym szerzej pod tagiem „program partnerski”). Po drugie jest to założona otwartość na różne formy współpracy, które mogą przynieść profity (niekoniecznie gotówkę), ale z pewnymi zastrzeżeniami. Nie ma tu miejsca na nachalne reklamy. Nie ma tu miejsca na kryptoreklamę. Nie ma tu miejsca na brak rzetelności w recenzjach, opiniach i opisach. Każda forma współpracy będzie tutaj zaznaczona!
Programy partnerskie
cyber_Folks (dawniej Hekko) – mam tam wykupiony hosting a moja współpraca z firmą H88 S.A. (właściciel marki) sięga wielu lat wstecz. Sprawdzony dostawca, stabilna usługa i atrakcyjny stosunek jakości do ceny. W ich ofercie jest hosting, serwery i domeny. Idealne rozwiązanie dla osób chcących mieć blog albo stronę pod pełną kontrolą. Polecałem ich jeszcze zanim uruchomiłem program partnerski.
Ceneo to porównywarka cen skupiająca ponad 18 tysięcy sklepów internetowych. Pozwala łatwo i szybko wyszukać produkty oraz dokonać zakupów. Przyznam, że jest to dla mnie nowy program partnerski, ale korzystam z tej strony porównując ceny produktów. Jeśli prowadzisz blog to możesz zacząć zarabiać z Ceneo.
Uważam, że prowadzenie bloga i zarabianie na nim można rozpocząć z uwzględnieniem tych programów partnerskich. Oba powyższe opisy zawierają tak zwany „link afiliacyjny”. W przypadku zainteresowania tymi usługami zachęcam Cię do rejestracji właśnie przez te odnośniki, wspomożesz w ten sposób naszą stronę.
Więcej na ten temat będzie się pojawiało pod tagiem Program Partnerski.
Podsumowując.
Zarabianie jest dobre a to będące efektem własnej pracy umysłowej trąci nawet odrobiną szlachetności. Tworzenie bloga z chęci i pasji a dodatkowo podparcie tego pewnym minimalnym poziomem językowym i merytorycznym to bardzo fajna sprawa. Zakładanie kiepskiego bloga z chęci „łatwego” zysku to przykra rzeczywistość skutkująca frustracją u przypadkowych czytelników.
Dla mnie zarabianie na blogu to nie mrzonki o wielkich pieniądzach. To tylko próba zmniejszenia kosztów ponoszonych na utrzymanie Panoptikum.Media w internecie (jestem raczej ubogą osobą). Oczywiście przyjemnie by było, gdyby pojawiła się też jakaś rekompensata za czas poświęcony stronie, ale to już raczej niespełnione fantazje.
Pewien czas temu Poszum zakpił z blogosfery w tekście „Blog a rozwój osobisty” i myślę, że wpisuje się to w mój przekaz. Zachęcam do przeczytania!
Może prowadzisz blog, albo planujesz to robić? Przemyśl to, co napisałem. Jestem otwarty na krytykę i dyskusję (byle na poziomie). Ciekawią mnie Twoje doświadczenia związane z zarabianiem w internecie oraz prowadzeniem blogów. Zachęcam Cię do komentowania bezpośrednio pod tym artykułem.
Fotografie w tekście: George Hodan (PublicDomainPictures.net), są udostępnione na licencji CC0 Public Domain. Dobór zdjęć celowo nawiązuje do typowych artykułów o zarabianiu w internecie (pieniądze, szczęśliwi ludzie i fachowe wykresy).